Trzeba nauczyć się mówić o doktorze Macieju Janiku w czasie przeszłym, można wspominać jego życie, dokonania, pasje, nasze z nim spotkania, ale nie można już planować dalszych. Plany trzeba zmienić. Jego nagła śmierć zaskoczyła wszystkich, tak szybko zamknął się niedawno rozpoczęty nowy rozdział jego życia, kiedy miał już więcej czasu na realizację swoich pasji.
Maciej Janik ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Łódzkim w 1981 roku i w tym samym roku rozpoczął pracę w Archiwum Państwowym w Łodzi. Wytrwał tam przez 42 lata, przez 29 lat pełniąc funkcję zastępcy dyrektora archiwum. Jego wiedza, rzetelność, sumienność i doświadczenie wspomagały kilkoro kolejnych dyrektorów. Na emeryturę odszedł w 2023 roku. Był więc przedstawicielem coraz rzadszej obecnie kategorii osób, które są wierne jednemu miejscu pracy.
Jego potencjał i umiejętności doceniano w łódzkim archiwum, zauważano także w Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. Skutkowało to dodatkowymi zadaniami, służącymi całej sieci archiwów państwowych. Maciej Janik był członkiem Centralnej Komisji Metodycznej w kilku kadencjach, a także zespołów naukowych i problemowych, powoływanych przez kilku Naczelnych Dyrektorów. Rozprawę doktorską poświęcił procesom archiwotwórczym akt miejskich w Łodzi w latach 1945-1950. Cenił sobie wymianę doświadczeń, chętnie więc brał udział w konferencjach naukowych, nawet jeśli musiał to czynić w czasie prywatnym. Wygłaszał nieraz referaty i uczestniczył w dyskusjach.
Chętnie dzielił się swoją wiedzą także przy mniejszych audytoriach, wprowadzal młodych adeptów w tajniki zawodu. Na przełomie wieków, w pierwszych latach komputeryzacji pracy w archiwach, już będąc zastępcą dyrektora w Łodzi, potrafił znaleźć czas na testowanie prototypów kolejnych baz danych (np. SEZAM, IZA, KITA, PRADZIAD, AFISZ). Ceniliśmy to bardzo, bo jeśli prototyp miał słabe strony, Maciej potrafił je wykryć. Tak, w jego rękach wszystko musiało działać, a jeśli było inaczej, komentował to stanowczo i bazy danych były poprawiane. Był także jednym z moich autorytetów w zakresie metodyki archiwalnej (i odczytywania rosyjskich rękopisów), do którego wiedzy odwoływałam się, kiedy natrafiałam na problem. Potrafił wtedy proponować rozwiązanie, rzeczowo je argumentować, i nawet jeśli jego propozycje nie zostały zastosowane, wiadomo było, jakie słabe strony może mieć przyjęta w NDAP koncepcja.
Był człowiekiem wielu talentów i zainteresowań. Posiadał olbrzymią wiedzę na temat historii i dnia dzisiejszego Łodzi – zwiedzanie miasta z takim przewodnikiem to była przyjemność, ale i wyzwanie, bo nie każdy turysta dorównywał mu kondycją. Potrafił opowiadać godzinami o dziejach, faktach, ciekawostkach – nie tylko Łodzi, ale i Kielc, Torunia, Supraśla, miejscowości za granicą. Dużo czytał, i chyba wszystko pamiętał. Opracował też kilka ciekawych publikacji na temat Łodzi i łódzkiego. Chętnie podróżował, nieraz rowerem i z rowerem.
Ostatni piątkowy wieczór spędził w Filharmonii Łódzkiej, w której często bywał, jako wybitny i ceniony w środowisku meloman. Bywał tam nie tyko jako widz i słuchacz, ale i jako długoletni współpracownik. Po przejściu na emeryturę miał więcej czasu na tę pasję, miał.
Zmarł w sobotę 25 października 2025 r. 3 listopada został pochowany na Cmentarzu Komunalnym „Zarzew” w Łodzi. Pozostaje w naszej pamięci.
Więcej:
Facebook: Filharmonia Łódzka
Anna Laszuk